LESISTY BESKID – GÓRY POKUCIA I BUKOWINY.
Cały ten łuk gór od źródeł Wisły do źródeł Bystrzycy złotej, zajmuje na długość około 80 mil, i jest łagodnie ku północnemu wschodowi wydany, a ku południowemu zachodowi szeroko otwarty. Po obu ostatecznych końcach jego wzniosły się na zachodzie i wschodzie góry najwyżej: na zachodzie na przeciwko Tatrów, a na wschodzie na przeciw Hal rodneńskich, czyli pasma gór, Jnieu, które już leży w Siedmiogrodzkiej ziemi. Oba te powyższe gniazda gór, geologicznie od Sarmackiego pasma różne, legły jak dwa graniczniki na ostatecznych końcach tego wielkiego łuku od południa. Środkiem na górnym obszarze Wisłoki, spada dział Beskidu najniżej, i ten wielki łęg podnosi się na zachodzie dopiero na lewym brzegu Dunajcowego wyłomu, a od wschodu na górnym obszarze Sanu. Lud nazywa go tutaj Niskim Beskidem, a wschodnie zakończenie jego, na obszarze górnym Świecy Beskidem szerokim.
Ta różnica wysokości gór i rozłożenia onych do poziomu wpływa także i na kształt zewnętrzny; tutaj tedy wypada rozróżnić, raz, sam grzbiet graniczny od ościennych, pobocznych pasem i łańcuchów, a powtóre, pochyłość bałtycką od czarnomorskiej. Na grzbiet bowiem Beskidu przypada europejski dział wodny od źródeł Wisły do źródeł Sanu (wyjąwszy zboczenie jego, któreśmy przy opisie Tatrów poznali), i do Wisły płynie ze znaczniejszych rzek: Soła, Skawa, Raba, Dunajec (z Popradem), Wisłoka i San (z Wisłokiem); — do Dniestru wpada: Stryj (z Oporem); Świeca, Łomnica i Bystrzyca; z rzek wypływających z głębi gór, Prut zabiera obadwa Czeremosze, a Seret: Suczawę, Mołdawę i Bystrzycę złotą.
Taki jest tedy sam grzbiet gór Sarmackich na przestrzeni od źródeł Wisły aż do Rozrogu; — teraz dopiero ujrzymy, jak się z nim łączą przyległe łańcuchy, piętra i podgórza.
Jest upowszechnione wyobrażenie, a nawet u lepszych geografów, jakoby tylko sam grzbiet graniczny tych gór miał mieć kierunek od zachodu ku południowemu wschodowi, przyległe zaś pasma mają oni za ciekliny górzyste t. j. za łańcuchy gór, które się wsparły na głównym grzbiecie pionowo, i opadły w coraz niższych terassach ku. dolinom powiększych rzek.W istocie zaś ma się rzecz lak: od granicznego działu przechodzą łęgi wprawdzie na zastrzał ku północy, ale odbiegłszy nieco, skręcają się ku północnemu zachodowi, wspinając się znowu na pierwsze ościenne pasmo. Wszystkie zaś główne ościenne łańcuchy gór (a bywa onych 3-5-6 po obu stronach miejscami) mają ten sam kierunek co i grzbiet graniczny i idą od zachodu ku południowemu wschodowi w kształcie podłużnych działów równolegle do siebie, — łączą się niskiemi łęgami na poprzek i są na poprzek przerwane wyłomami powiększych rzek. Miejscami jest grzbiet graniczny najwyższy, miejscami wzniosły się wyżej od niego pasma ościenne, ostatnie zaś pasma są zawsze najniższe i przechodzą łagodnie ku podgórzom i dolinom walnym.Pochyłość całego północnego połcia gór nie jest terassą, jak o niej mówią; przeciwnie, widzieliśmy to przy opisie połonin, że się ościenne pasma wyżej częstokroć wznoszą, niż sam grzbiet graniczny, to zaś nie odpowiada wyobrażeniu terassowej pochyłości. Łęgi i ostre jarzma, któremi się wiążą na poprzek te ościenne pasma, spadają bardzo nisko, i to daje górom miejscami pozór gniazd oddzielnych, zwłaszcza gdy wzrok na nie pada w kierunku powiększych dolin poprzecznych; w istocie zaś są nawet te oddzielne kopczaste wierzchy i ostre grzbiety dołem osadzone na wspólnym dziale, i łączą się na powzdłuż wspólnym grzbietem nawet tam, kędy jedne z poza drugich wychodząc przybrały kształt oddzielnych gromad i gniazd górzystych. Różnica, jaka zachodzi między kształtem tych gór na pochyłości bałtyckiej a czarno-morskiej, jest głównie ta, że tam przeważa formacya działów połogich, a tu formacya gór kopczastych, osadzonych spodem na wspólnym dziale, który się wznosi aż do wysokości poprzecznych łęgów, wiążących te działy na poprzek. Tam mają działy przeciągłe górą kształt łagodnie falistej powierzchni; tu odrzynają się góry u wierzchu śmiałemi rysami i przybierają kształt ostrych grzbietów, kończastych szczytów, nagle zatoczonych czubów, lub w końcu kształt garbów lub szeroko osiadłych dzwonów. Łęgi, któremi się na pochyłości bałtyckiej z sobą wiążą podłużne ościenne pasma, mają miejscami także kształt działów zbieżystych i ławic szerokich, i leżą wyżej od łęgów pochyłości czarno-morskiej — gdzie ławic podobnych niema; gdzie się góry ciaśniej zwarły na głębokich ostrych jarzmach. Lubo i na pochyłości bałtyckiej płyną rzeki w dolinach poprzecznych, mają jednak miejscami śród gór jeszcze szerokie poziome równiny na porzeczach swych; — na pochyłości czarno-morskiej, brak tejże formacyi dolin zupełnie, a nawet największe rzeki płyną ciasnemi tylko wyłomami na przestrzeni gór. Na pochyłości bałtyckiej działała siła, która te góry dźwignęła więcej na prost, w kierunku podłużnych działów, — na pochyłości czarnomorskiej, więcej pionowo ku górze; ztąd też są tutaj te rozkopczone działy, zbocze nagłe, góry suche, ciaśniej zwarte ku sobie, i bardzo właściwie nazywa tutaj lud Z worami suche żłoby, które cieką pomiędzy górami ku wyłomom rzek. Na pochyłości bałtyckiej są połcie podłużnych działów łagodnie zbieżyste, a ztąd bardzo często zabagnione i podmokłe. Większa też daleko massa wód odlewa się ku Wiśle, kiedy suchsza wierzchowina Dniestru, Prutu i Seretu zapowiada już tutaj niejako brakiem wód stepową krainę czarnomorskiego niżu. Różnica jednak, która zachodzi między pochyłością bałtycką a czarno-morską, nie ma za zasadę bynajmniej wodnego działu — i nie od razu przybierają góry tam i tutaj ten oddzielny charakter.
Dział sokowaty, w ziemi sanockiej, który wychodzi na zastrzał od Beskidu ku północy, na górnym obszarze Sanowej Hoczewki i Osławy: możnaby przyjąć za granicznik tych oddzielnych kształtów: od niego legły na zachodzie podłużne równe działy a na wschodzie poczynają się rozkopczone góry. Naprzód odrzynają się tylko niższe góry w ostrych zarysach u wierzchu, a powyższe mają jeszcze kształt działów, — lecz następnie przybierają na pochyłości czarnomorskiej już i najwyższe góry kształt kopców, lub ostrych grzbietów. Podobnież nie osuszają się i góry od razu na wodnym dziale, ale właściwie dopiero na górnym obszarze Stryja.
Szczegółowy opis ościennych pasem, które na znacznej przestrzeni noszą nazwy miejscowe przechodzi właściwie zakres tego pisma, zwłaszcza, gdy już z tego można mieć o nich wyobrażenie co się rzekło; tylko na Bukowinie zasługują one na uwagę osobną, bo i wyżej wystrzelił tutaj lity rdzeń gór i osiadł na szerszym trzonie.
Posuwając się ku wschodowi od granicznego rozdziela i góry Szesul, zjeżyła się powierzchnia Bukowiny sześcią górzystemi pasmami. Pasma te mają głównie ten sam kierunek co i grzbiet, który od granicznego rozdziela na północ ku Czarnej Horze przechodzi, i legły opobok siebie. Tutaj tedy wzniosła się:
1. Grupa trahitów, która nie ma wspólnego nazwiska, nad górną granicę lasów i hal czterma oddzielnemi szczytami, i ogranicza się od północy doliną Dorny.
2. W drugim rzędzie wzniosła się grupa łupków, zwana Sohord, ta łączy się z pasmem hal rodneńskich lesistym łęgiem, na wschodzie i północy otacza ją dolina Bystrzycy złotej, na zachodzie Koszna rzeka, która do Dorny wpada; główne jej 4 szczyty wystrzeliły także ku krainie hal.
3. Pasmo Dżumalcu, które opobok legło, ma kształt grzbietu, poczynającego się na północy około granicznej wsi Pożoryty, a kończącego się na południu około wsi Doma-Watra; na poprzek zajmuje to pasmo do 2ch mil, a na wzdłuż przechodzi daleko w Mołdawę. Sam grzbiet jego ma 5 nagich szczytów mało oddzielonych od siebie, sterczących w krainie hal. Podstawą tego pasma jest łupek.
4. Grupa wapieni dolomitowych Rareu zwana leży równolegle do poprzednich pasem; na południu odgranicza ją Bystrzyca, na północy Mołdawa. — Pasmo to jest ku północy łukiem wydane, najwyższe jego dwa szczyty sterczą w krainie kosodrzewu, a po lewym brzegu Mołdawy leżą w kierunku tego pasma, na północ od Kirlibaby, sławne połoniny Luczyna i Bobajka.
5. Łańcuch karpackiego piaskowca Diełuferedeu zwany, wspiera się na poprzednim paśmie miedzy doliną Mołdawy a Mołdawicy; — jest to równy lesisty dział, prądami Mołdawy przerwany około Eisenau, a Suczawą wyżej około Seletyn.
6. Ostatnie nakoniec pasmo gór Bukowiny nie ma wspólnego nazwiska i leży między Mołdawa a doliną Suczawy. Na pierwszych 4ch pasmach znajdują się połoniny, miejscowo Pojanami zwane; lecz obadwa ostatnie okryły tylko lasy.Spadek gór jest na pasmie Sarmackiem tam łagodniejszy, kędy całe pasmo osiadło na szerszym trzonie, a zatem najłagodniejszy naprzeciwko niskiego Beskidu; więcej zbieżysty na Beskidzie zachodnim a sromy w krainie połonin sanockich wzdłuż Pokucia i Bukowiny. Pochyłość wszelka gór poczyna się od wierzchu działów lub kopców, i jest zwolna i z daleka przysposobioną, a dopiero na zabrzeżach dolin i wyłomach rzek jest spadek tych pochyłości nagle, pionowo miejscami ucięty.
Na pochyłości bałtyckiej są ustępy dolin większe, i tu nie legły tak blisko obok siebie ościenne pasma gór, jak na pochyłości czarnomorskiej. Na pochyłości bałtyckiej mają wody większą grę i doliny są szersze, a miejscami rozstąpiły się tak szeroko ościenne główne pasma, że się na obszarze dolin wzniosły nawet międzygórza i wysoczyzny małe, otoczone do koła dolinami, czyli właściwe okolice międzygórskie, te leżą zazwyczaj na ujściu dwóch rzek większych, lub kędy znaczniej sza rzeka z ciasnego wyłomu wychodzi, i następnie płynie doliną podłużną na połciu gór. Nie trzeba sobie bowiem wyobrażać jakoby wszystkie rzeki w poprzecznych tylko dolinach płynęły; przerywając ościenne pasma gór, zmieniają one i swój kierunek zazwyczaj i przechodzą z wyłomów w doliny podłużne; często także, legły tylko dopływy rzek znaczniejszych w kierunku dolin podłużnych, gdy same rzeki główne powyżej i poniżej ich ujścia płyną wyłomami.
Dolina Soły i Skawy jest poprzeczna, lecz już Raba płynie od Myślenic ku Bochni w dolinie podłużnej. Tak płynie Dunajec powyżej ujścia Popradu na znacznej przestrzeni w dolinie podłużnej, a około starego i nowego Sącza, rozłożyła się obszerna międzygórska dolina. Poniżej leży wyłom jego przez Beskid, ale od Ćchowa aż pod Zakluczyn płynie Dunajec znowu w dolinie podłużnej. Dolina Wisłoki ciągnie się wyłomem szerokim aż do Pilzna, ale za to płynie Ropa od Gorlic a Jaseł od Wrocanki w dolinie podłużnej; a na ujściu obudwu tych rzek legła koło Jasła równina obszerna. Wisłok wychodzi w Besku na obszerną międzygórska równinę, przegrodzoną pośrodku lekkiemi pagórkami na tak zwane doły sanookie, i płynie niemi aż poniżej Krosna doliną podłużną, lubo poniżej od Odrzykonia do Czudca znowu czyni wyłom. Między rzeką Jaseł a Wisłokiem legło tu w kierunku bitego gościńca od Krosna do Jasła małe międzygórze w kształcie wysoczyzny. San płynie doliną podłużną od Liska do Mrzygłoda, ztąd wyłomem po Dynów, a dalej znowu doliną podłużną; lecz podobnych i tak obszernych międzygórskich okolic i dolin nie ma na pochyłości czarnomorskiej śród gór. Największa jest tu dolina Synnowódzka na ujściu Oporu do Stryja a i ta nie może iś z tamtemi w porownanie; szeroka zaś dolina Dniestru, Prutu, Seretu i t. d. nie należy już do okolic międzygórskich, ale do formacyi równin właściwych.
Jeziór górskich nie ma na Beskidzie, dopiero na Czarnej Horze znajduje się wiele małych halskich jezior, które rozlały się po głębszych kotlinach nad górną granicą kosodrzewu; z tych jest najznaczniejsze jezioro Białej Cissy, zamknięte w głębokim lejku, i tak zwane Wielkie jezioro, które legło na południowem zakończeniu czarnohorskiego działu, a na wschód od czubalka połówny; to jezioro jednak nie należy już do halskich jezior, bo znajduje się poniżej górnej granicy lasów; z niego wypływa potok Szybiniec.
Miejsc nagich, skalistych, odkrytych i z ziemi ogołoconych jest w ogólności niewiele na całem paśmie gór Sarmackich; wyjąwszy skaliste zabrzeża na wyłomach rzek. Pochodzi to ztąd głównie, raz że spadki gór są w ogólności łagodne, a powtóre że Piaskowiec karpacki, który jest główną podstawą gór, łatwo wietrzeje, a ztąd zacierają się wszystkie ostre zarysy powierzchni jego. Gdy nadto jeszcze nie wzniosły się nawet najwyższe szczyty, dużo wyżej nad górną granicę roślinności, tedy wszędzie okrywa ciemny płaszcz borów pochyłości tych gór poniżej, a powyżej porasta gruba skorupa mchów na pokładzie skalnym; same dopiero szczyty i grzbiety Połonin lub Hal są zasute nagiem, licznem rumowiskiem. Najwięcej jeszcze miejsc nagich i skalistych jest na Beskidzie zachodnim, na przestrzeni dunajcowego wyłomu i na obszarze dunajcowej Biały. Nad Wisłokiem w okolicy Odrzykonia, po prawym brzegu Sanu od Beskidu do Liska. Na obszarze Stryja, w kierunku od wsi Urycza do Bubnisk w okolicy Bolechowa; dalej są jeszcze obnażone z ziemi pasma połonin, wierzchy najwyższe Czarnej Hory; a trahitowe, łupkowe i wapienne pasma Bukowiny przybierają w końcu i kształt i wysokość istotnych Turni, a lubo nie dosięgają linii wieczystego śniegu, leży jednak śnieg przez rok cały po głębszych wyłomach i debrach Czarnej Hory i na pasmach Bukowiny.
Razem jak się poczyna rozgórze na dolinach rzek, to jest, w miejscu, gdzie rzeki poraz ostatni czynią wyłomy przez pasma gór, lub kędy w szersze doliny bez oporu już przechodzą: kończy się obszar właściwych gór, a poczynają się dopiero podgórza.
Na północnych tedy stokach całego pasma Sarmackiego poczyna się rozgórze:
Nad Sołą, powyżej miasta Kęty,
Nad Skawą, około Wadowic,
Nad Rabą, około Myślenic,
Nad Dunajcem, około Wojnicza,
Nad Wisłoka, około Pilzna,
Nad Wisłokiem, około Czudzca,
Nad Sanem, około Przemyśla,
Nad Wiarem, poniżej Huwnik i Kalwaryi,
Nad Strwiążem, koło Chyrowa,
Nad Dniestrem, koło Starego Miasta,
Nad Stryjem, koło Rozhórcza,
Nad Świecą, koło Nowosielicy,
Nad Łomnicą, koło wsi Śliwki,
Nad Bystrzycą pierwszą, koło Sołotwiny,
Nad Bystrzycą drugą, koło Nadworny,
Nad Prutem, koło Delatyna,
Nad Łuczką, koło Jabłonowa,
Nad Pistyńką, powyżej Pistynia,
Nad Rybnicą, około Kossowa,
Nad Czeremoszem połączonym, koło Kut,
Nad Seretem wielkim, koło Berhomet,
Nad Seretem małym, koło Multańskiego-Baniłowa,
Nad rzeką Seretczel, koło Krasny,
Nad Suczawą, koło Wykowa,
Nad Suczawicą, koło Marzyna,
Nad Mołdawą, koło Górahomory, i ta zawinęła się łukiem ku południowi i płynie wzdłuż podnóża gór; podobnie jak na północnym zachodzie, łęg morawski to Sarmackie odgranicza pasmo.
Prelekcyje Wincentego Pola
Dra Filozofii i Profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego
RZUT OKA NA PÓŁNOCNE STOKI KARPAT 1851