Pięć lat pracy i 30 numerów „Skarbów Podkarpackich” za nami. W sumie ponad 1320 stron, ok. 4000 zdjęć, blisko 600 tekstów, kilkudziesięciu współpracowników z Podkarpacia, z reszty kraju i z zagranicy (Słowacja i Ukraina). To taki bilans na szybko. Można do tego jeszcze dodać 60 000 wydanych egzemplarzy trafiających obecnie do blisko 150 instytucji (biblioteki, muzea, parafie, ambasady, konsulaty, centra informacji turystycznej, instytuty, harcerze, uczelnie, koła i kluby przewodników, służby konserwatorskie, szkoły, towarzystwa, kurie, redakcje, wydawnictwa itp.). A do tego olbrzymia grupa czytelników sięgających co dwa miesiące po nasze „Skarby”. Przeglądając pierwsze numery wydawnictwa widać, że na początku większość tekstów dotyczyła obiektów zabytkowych. Tylko tu dostrzegaliśmy podkarpackie „skarby”. Dopiero trzy lata temu „przewaliła” się przez nasze łamy fala tekstów poświęconych przyrodzie, a od ponad półtora roku coraz częściej gościmy materiały historyczne. Dostrzegamy skarby regionu także w otaczającej nas przyrodzie, a także historii czyli magistra vitae est – nauczycielce życia.
Efektem tych zmian są także wywiady, które z rzadka, ale jednak goszczą w „Skarbach”. W ciągu pięciu lat publikujemy dopiero trzeci – pierwszy przeprowadzony był z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków dr Grażyną Stojak, następny z prof. Michałem Parczewskim i – w obecnym numerze – z dr Andrzejem Gliwą. Historyk sztuki, archeolog, historyk – to chyba przedni zestaw naukowców, ekspertów, specjalistów, którzy co najważniejsze mają coś ciekawego do powiedzenia.Podsumowań dość, zapraszam do lektury najnowszego numeru. Polecam na wstępie wywiad z dr Andrzejem Gliwą, którego praca doktorska chyba zmieniła spojrzenie na przyczyny klęsk gospodarczo-społecznych I Rzeczpospolitej, i w efekcie rozbiory, które zakończyły jej żywot. Kolejny artystyczny wywód o obrazie z Galerii Dąmbskich, pokazuje nam, jak jedno płótno może nosić dwa zupełnie różne tytuły, dotyczące zupełnie innych wydarzeń historycznych. Archeologia to przygoda dla ludzi szukających prawdy na głębokości sztychu szpadla, co znaleźli poszukiwacze kopiący w miejscu, gdzie stała kamienna cerkiew w Uluczu (wewnątrz numeru). Sztukę obszaru naszego województwa tworzyli wybitni architekci, rzeźbiarze, malarze. Często zapominamy o ich dziełach, jak np. o niezwykłych malowidłach Jana Henryka Rosena w kościele w Krościenku Wyżnym k. Krosna. Przeszłość czeka na swoich tropicieli i badaczy, czego najlepszym dowodem są efekty prowadzonych wykopalisk pod katedrą przemyską. Podobnie jak zapomniane klasztory. Zapomniany klasztor, na Podkarpaciu? Tak, znajdziemy go w Łańcucie, gotycko-barokowa budowla jest obecnie hotelem i restauracją PTTK-u. O dobrach utraconych można pisać bez końca i z żalem czytać o cerkwi w Puławach czy drewnianej bożnicy w Mrzygłodzie, przerobionej na dom mieszkalny… O tym, że w każdej miejscowości drzemią ślady ciekawej przeszłości najlepiej można się przekonać zerkając do tekstów o Trzęsówce, dworze w Gorajowicach, pałacu w Horyńcu, kamiennym moście w Sołonce, cerkwi w Starym Dzikowie czy maryjnym sanktuarium w Cieszanowie. Zapraszam do lektury.
Krzysztof Zieliński