Te same deszcze, które w maju 2010 wywołały, w okolicach Lanckorony, katastrofę osuwiskową spowodowały w Czechach tuż za polską granicą, uruchomienia osuwiska w masywie Girowej. Jest to chyba najrozleglejsze współczesne osuwisko w Karpatach, W Polsce byliśmy wiosną 2010 wszyscy przejęci osuwiskami w okolicach Lanckorony. Naszą uwagę absorbowały fotografie zniszczonych domów i dramat ludzi, którzy stracili dorobek życia. Zapewne dlatego na ogół nie zwracaliśmy uwagi osuwisko na Girowej, które nie miało tak dramatycznych konsekwencji.
Objęło leśny, południowy stok góry gdzie zniszczeniu uległ głównie las i leśne drogi. Może dlatego dziś można na nie spokojniej spojrzeć bardziej jak na zjawisko przyrodnicze niż jak na katastrofę. Osuwisko zajmuje powierzchnię 20 ha. Jego maksymalna szerokość wynosi ok. 300 m a maksymalna długość 1150 m. Różnica wysokości pomiędzy najwyższym punktem niszy osuwiska, a najniższym punktem jęzora wynosi 171 m. Odwiedziłem to miejsce latem 2012 roku. Kiedy doszedłem do krawędzi niszy osuwiska ponad 20 m niżej zobaczyłem hektary powalonych i pochylonych w różne strony drzew tzw. „pijany las”. Po dwóch latach od maja 2010 krawędzie niszy osuwiska były wciąż świeże i w północno-zachodnim narożniku niszy doskonale widoczne są przecinające się płaszczyzny dwóch uskoków, po których osunęły się masy gliniastych utworów fliszu.
Tekst i zdjęcia: Wiktor Głowacki